Kto zmanipulował?

Wynajmowanie licencjonowanego przewodnika powinno być wynikiem woli turystów, a nie administracyjnego przymusu, no może z wyjątkiem wycieczek typu grupa dzieci zimą w wyższych partiach gór lub do obiektów zamkniętych. W żadnym razie nie powinny to być całe obszary aglomeracji miejskich, parków narodowych i krajobrazowych - jak to jest w zamieszczonym na stronie Sejmu RP rządowym projekcie nowelizacji przepisów turystycznych.

Młodzież na wycieczce pieszej prowadzonej przez wychowawców

Młodzież na wycieczce pieszej prowadzonej przez wychowawców (rok 1995). Dziś taka taka turystyka zanikła, a jej miejsce zajmuje patologia jak przemoc i narkotyki


Od dobrych kilku lat dało się słyszeć głosy zdrowego rozsądku, wiele organizacji turystycznych zwracało uwagę na szkodliwość istniejących przepisów. W 2006 roku Wielkopolska Korporacja Oddziałów PTTK wystąpiła poprzez Departament Kultury Fizycznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego do Komisji Kultury Fizycznej Sejmu RP z wnioskami o dokonanie zmian w Ustawie o usługach turystycznych, by nie była hamulcem w rozwoju społecznej turystyki. I w końcu doczekaliśmy się rządowych planów urealnienia tej Ustawy. Plany te dotyczyły m.in. zniesienia nieżyciowego, ścisłego rozdzielenia funkcji osób zajmujących się obsługą turystów na osobno tzw. pilota wycieczek i osobno przewodnika, umocowanie w ustawie międzynarodowych uprawnień przewodników górskich (wysokogórskich) oraz likwidacji pkt.1. Art. 60 Kodeksu wykroczeń, który zakazuje wykonywania wszelkich zadań pilota i przewodnika przez osoby nie posiadające państwowych uprawnień.

Wersja obecnie opublikowana na stronach Ministerstwa Sportu i Turystyki i stronie Sejmu RP wycofuje się z większości wcześniej przyjętych założeń i opracowanych zmian. Ciekawe kto zmanipulował zapisy w najnowszym projekcie nowelizacji Ustawy o usługach turystycznych? Dlaczego wycofano się z wcześniejszych zakładanych zmian, m.in. z likwidacji zapisu w Kodeksie wykroczeń: "Art. 60(1) § 4.Kto: 1) wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek - podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny"? Czemu mają służyć dodane w Kodeksie kolejne zapisy:
"Art. 138d. § 1 Kto, podejmując zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, wprowadza w błąd co do posiadanych uprawnień, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Tej samej karze podlega organizator turystyki, który wprowadza klientów w błąd co do uprawnień osób, którym powierza wykonywanie zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek.”?

Sformułowanie "kto wykonuje... itd." nie jest częścią ustawy turystycznej (w założeniu dotyczącej biur turystycznych) tylko Kodeksu wykroczeń, który dotyczy wszystkich obywateli. I pozwala w praktyce ukarać każdego, kto by "bez wymaganych uprawnień" wykonał coś co mieści się w zakresie zadań pilota i przewodnika, np. odebranie kluczy do pokoi w recepcji hotelu i rozdanie ich uczestnikom wycieczki. Czy proponowane zmiany to mają być jakieś piruety prawne, rozdrabnianie się na szczegóły (Kodeks wykroczeń musiałby mieć 12 tomów i zawierać szczegółowe regulacje dla kelnerów, listonoszy, czyścibutów itp.) - zupełnie niepotrzebne, bo załatwia to wszystko prawo konsumenckie i ogólny zakaz tzw. reklamy wprowadzającej w błąd, a grubsze sprawy kodeks karny?

Oto link do strony Sejmu RP z rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o usługach turystycznych oraz o zmianie ustawy - Kodeks wykroczeń => http://orka.sejm.gov.pl/Druki6ka.nsf/wgdruku/2506

No cóż. Tu już nie chodzi tylko o państwowy monopol na wykonywanie tego zawodu, ale o specyficzny sposób na obejście konstytucyjnego zakazu cenzury. Bo przecież nawet kompletny laik zrozumie, że zapis w Kodeksie wykroczeń jest absurdalny, oznacza dosłownie, że nikomu bez formalnych uprawnień nie wolno opowiadać o zabytkach, historii czy przyrodzie, pozwala na szykanowanie osób przekazujących informacje przewodnikowe turystom zarówno społecznie jak i grupie znajomych (były takie przypadki!), a mimo licznych petycji środowisk domagających się jego wykreślenia - zapis pozostaje. Czy Ministerstwo Sportu i Turystyki wycofało się z wykreślenia tego kuriozalnego zapisu 
na skutek normalnej procedury drogą konsultacji społecznych? Albo sprawił to jakiś przypadek? Możliwe, ale raczej wygląda to na czyjeś celowe działanie.

Widać sprawy przewodnictwa turystycznego leżą nadal w gestii osób kierujących się przestarzałymi, z minionej "epoki" schematami, kiedy to wszystko dało się zaparagrafować i obwarować ściśle podpunktami, równocześnie otwierając tym samym drogę kombinatorom i "kręgom uprzywilejowanych" i umożliwiając im dorwanie się do koryta. Wprowadza się opinię publiczną w błąd wmawiając nam, że to dla ochrony klienta i w celu likwidacji tzw. "szarej strefy". Jakoś nikt nie zwraca uwagi, że ową "szarą strefę" tworzą przede wszystkim przewodnicy z państwowymi uprawnieniami, biorąc zapłatę prosto do kieszeni i nie zawierając umowy oraz nie wystawiając faktur. Załatwiając sobie u polityków prawną ochronę swoich interesów i kierując służby mundurowe na sprawdzanie i szykanowanie ludzi prowadzących turystów bez licencji, odwracają uwagę od prawdziwego problemu.

Przecież kompletnym nonsensem jest żądanie państwowych uprawnień przewodnika turystycznego od osób, które dzielą się swoim doświadczeniem turystycznym za darmo i okazyjnie zajmują się przekazywaniem informacji o miastach czy innych turystycznych obszarach naszego kraju, a nawet kiedy pokazują zabytki znajomym. Problemem natomiast jest sprowadzenie "na ziemię" skostniałych działaczy przewodnickich, którzy płodzą różne bzdurne zapisy ograniczające swobodną turystykę i przemycają je do ustaw, rozporządzeń i innych aktów prawnych. A na nasze nieszczęście turystyka w tym kraju jest kompletnie marginalną gałęzią gospodarki i mało kto się na tym zna, to i nasi parlamentarzyści zaklepią każdą bzdurę, jaką im podsunie się pod głosowanie.

To jest kolejny przykład "manipulowania" mniejszości nad większością, kolejny przykład jak się w Polsce stanowi prawo - skandal nad skandale! Już dawno powinniśmy powiedzieć stanowcze NIE wszelkim korporacjom blokującym w Polsce inicjatywy obywatelskie, możliwość społecznej działalności w jakiejś dziedzinie i wreszcie tworzących monopole wąskich grup zawodowych. Od lat trwa walka młodych prawników o dostęp do rynku - i nadal jest ściana - nie do przebicia. Gdzie Polska młodzież ma pracować skoro za wszelką cenę kładzie się jej "kłody po nogi" - nie ma się co dziwić że wyjeżdżają na "zmywak" do Anglii, skoro z dyplomem prawnika mogą w Polsce pracować jako listonosz... Czy naprawdę musimy być bezradni wobec kolejnej grupy cwaniaków, która "załatwiła sobie" u polityków urzędową ochronę swych interesów i ją jeszcze umacnia?

A jeśli nie da się nic z tym zrobić i reglamentujemy tych, którzy na poznańskim Starym Rynku - jako jedyni wybrani mogą opowiadać zwiedzającym miasto legendę o koziołkach, to wprowadźmy licencje np. dla dziennikarzy! Wprowadźmy licencje dla artystów kabaretowych! Przecież nie każdy dziennikarz pisze interesujące artykuły i nie każdy artysta kabaretowy naprawdę nas rozśmiesza. Jeśli kupimy gazetę z nieciekawymi artykułami i zapłacimy za bilety na występ nieśmiesznego kabareciarza, to stracimy pieniądze. Państwo powinno nas przed tym chronić! Należałoby powołać specjalną komisję oceniającą i licencjonującą, najlepiej jedną na cały kraj, która przyznawałaby licencje. Najlepiej, żeby była ich limitowana liczba. A gdyby ktoś kiedyś chciał te zasady zliberalizować, to ci już mający licencje podnieśliby raban, że przecież spowoduje to degradację zawodu, że ucierpią głównie widzowie, a w przypadku dziennikarzy czytelnicy!

Strona główna